piątek, 30 listopada 2007

150 SH!


"150 SH to właśnie my!
Z bordowego szczepu się wywodzimy, imię Alka dumnie
nosimy!(...) Kochane Skautki to właśnie my!(...)
Bo my jesteśmy harcerkami!"

To piosenka naszej drużyny(zarówno piosenka jak i drużyna
 są już martwe). Pamiętam, jak uczyłam się jej na obozie,
i czułam wielką dumę z tego, że noszę bordową chustę.
Przecież moja Mama też była w tej samej drużynie, co ja.
A Jej drużynową była moja nauczycielka polskiego z podstawówki.
Czułam wielką odpowiedzialność na sobie, by pokazać, że jestem
godną noszenia munduru przy p.Gałeckiej. Jakikolwiek komplement
z jej ust pod moim adresem, powodował, że unosiłam się nad
ziemią z radości. A ja orzekła na Biegu Śladami Alka,
że "Koziełówna to stara harcerka jest, jej by tu nie było?",
wówczas pomyślałam: "ojeej!" Potrafiłam tylko uśmiechnąć się
nieśmiało, wiedziałam, że mam wypieki na policzkach.

"A ja cóż, włóczęga, niespokojny duch, ze mną można tylko
pójść na wrzosowisko i zapomnieć wszystko. Jaka 
epoka, jaki rok, jaki miesiąc, 
jaki dzień. I jaka godzina, kończy się, a jaka zaczyna."

"Jak biec do końca, potem odpoczniesz, potem odpoczniesz,
cudne manowce!"

SDM kojarzy mi się właśnie z tymi latami, w czasie
których latałam w
mundurze... czy po mieście, czy po lasach...nie było
większego
znaczenia dla mnie. Buty zawsze
musiały być wypolerowane i czyściutkie, wywijki śnieżnobiałe, getry wywinięte z odpowiednią ilością bordowego
materiału, mundur wyprasowny, chusta porządnie zawiązana,
nie wystająca za bardzo zza kołnierza, wszelkie guziki zapięte,
a rogatywka włożona w poprawny pagon.

Obozy harcerskie! Dziś trzymałam w ręku swój krzyż harcerski, wyjęłam pas mundurowy. Wspomniałam wartę nocną na której odwiedziłyśmy z 
koleżanką podobóz męskiej drużyny "Młody Las".
Ja wpierniczyłam się w stojak z menaszkami, zgubiłam 
gwizdek, ale odnalazłam, po kilkuminutowych poszukiwaniach 
po omacku. Wlazłyśmy do namiotu komendy, pogadałyśmy,
po czym doszłyśmy do wniosku,
że należy podreptać po całym obozie, bo niedługo kończy
nam się warta. Następnego dnia chłopaki ustawiali sobie
menaszki na stojaczku.

Dlatego mam plan, jaki mam. Dziś koleżanka powiedziała
mi: Olka, jaja sobie robisz! Nie żartuj! Co ty gadasz?
No przestań mnie wkręcać!

Ale ja mówiłam serio.

Dziś czeka mnie Nocny Maraton Filmowy- filmy polskie. "Hania",
"Sztuczki", "Wszystko będzie dobrze" i "Testosteron".
Ta ostatnia pozycja trochę mnie nie rajcuje. Najwyżej wyjdę
wcześniej i zdążę przespać godzinkę w domu.