środa, 3 listopada 2010

Artykuł - Październik 2010

Różaniec w oczach młodych

Potoczne i prześmiewcze w dużym stopniu określenie „klepanie różańca” występuje w szerokim gronie społeczności, częściej jednak pojawia się ono wśród młodych ludzi. Słysząc takie zestawienie słów przed oczami słuchacza jawi się obraz najczęściej starszej osoby, niedbale ubranej, nie wychodzącej z kościoła od rana do wieczora. Trzeba przyznać, że takie przedstawienie nie brzmi zachęcająco dla młodego człowieka, często jeszcze niepewnego w wierze, wchodzącego w świat dorosłych, szukającego swego powołania, a mówiąc bardziej „po ludzku”poszukującego swojej ścieżki życia, kierunku, w którym chciałby podążać.
Różaniec jako modlitwa towarzyszy człowiekowi od kilkuset lat. Jak jest on postrzegany w XXI wieku? W wieku techniki, Internetu i posiadania? Jak patrzą na różaniec młodzi ludzie? Czy chcą się nim modlić? Czy nie wstydzą się tego?
Trzeba przyznać, że dysonans jest dość duży. Kłamstwem byłoby zdanie mówiące o wielkiej miłości średniej wieku „25” do paciorków różańca. I tak jak z każdą sprawą jest wiele stanowisk. Znam wiele osób, które idąc do pracy, na uczelnię, na spacer do lasu czy na szlak górski odmawiają różaniec, a jeśli nie cały, to chociaż jedną dziesiątkę. I nie są to ludzie smutni, kroczący w niedbałych ubraniach, wyznający jedynie zasadę „memento mori”, nie chodzący na imprezy z rówieśnikami. Są to osoby pragnące zdobyć dobre wykształcenie, uśmiechnięte, potrafiące skakać i bawić się na koncertach. Są to kobiety podkreślające swoje atuty, chcące podobać się mężczyznom i faceci mający inne pomysły na życie niż położenie się na kanapie przed telewizorem z piwem w ręku. Są to młodzi chrześcijanie świadomie zapraszający Matkę Bożą do swojego życia, nie raz płaczący w czasie odmawiania „Pozdrowienia Anielskiego”, czasem nie wierzący do końca w słowa modlitwy „Ojcze Nasz”. Jest wiele trudności w ich młodym życiu, ale trwają. W ich odczuciu ta modlitwa jest uniwersalna, daje siłę, nadzieję na lepsze jutro, na życie wieczne. Ale też i wychwala dzieło Pana w chwilach radości. Często udaje mi się spotykać z tak pięknymi postawami wśród młodych. Innym wspaniałym przykładem jest oferowanie modlitwy na różańcu za siebie nawzajem koleżanek czy kolegów. I nie jest to ewenement na skalę światową. Jest to dawanie pewnego rodzaju świadectwa o swoim życiu duchowym, o jego chęci rozwijania, jak i pragnieniu ofiarowania swej pomocy innym.
Oczywiście, jak już wcześniej zaznaczyłam, nie można orzec, iż wszyscy młodzi faktycznie tak podchodzą do różańca. Inni wyśmiewają, urągają z wielu powodów. Jednym z nich może być złe wspomnienie z dzieciństwa, gdzie rodzice lub dziadkowie niemal siłą nakazywali dziecku modlitwę, której do końca maluch nie rozumiał. I teraz, gdy jest już samodzielnym człowiekiem będzie omijał wielkim łukiem to, co kiedyś było dla niego udręką. Innym powodem są często różnice wynikające z zachowania w kościele i na co dzień ludzi głoszących swoją miłość do odmawiana różańca. Z jednej strony są oni gorliwymi chrześcijanami, z drugiej zaś bije z nich nienawiść i złość wobec innych ludzi. Młody człowiek widzący nieuczciwość w czynach będzie się trzymał z daleka od „dwulicowości”, czemu nie można się dziwić.
Nie chcę usprawiedliwiać młodych ludzi wyznających takie zdanie. Pragnę jedynie zaznaczyć, że od nas samych – nas chrześcijan – dużo zależy, jak inni będą patrzeć na praktykę religijną katolików, jak będą postrzegać Kościół, który tworzymy. Kościół będący wspólnotą osób nie jest wolny od grzechu, zaniedbań, więc jak każde miejsce przyjmujące ludzi i tworzone przez nich samych, nie będzie dopełniało w 100% przykazań, pomimo dobrych chęci. Zatem należy pamiętać, że ułomności ludzkiej nie uda nam się zniwelować do zera.
Mając na uwadze wolność człowieka w sprawach religijnych, mogę jedynie na zakończenie rzec, iż z całą stanowczością nie zachęcam do „klepania różańca”.

Aleksandra Kozieł