sobota, 15 marca 2008

Coś tam i artykuł

2Tm2,3 "Dementi" i  Lao Che "Gospel" non stop.

"Powróć, duszo moja, do swego pokoju..."

"Nad rzekami Babilonbu usiedliśmy, aby płakać, wspominając 
zawsze Ciebie, Jeruzlaem, Jeruzelm!
Ja miałbym śpiewać pieśń Pana w obcej ziemi, jeśli bym o Tobie zapomniał, niech uschnie moja ręka!"

Ostatni mega egzamin zaliczony na bdb!
Może polubię Historię Sztuki...

Za tydzień Liturgii Światła... W sobotnią noc będziemy świętować Paschę...
Za tydzień będziemy krzyczeć: Zmartwychwstał Pan!

Jutro koncerrrrto! Akustyczny Tymoteusz- może być piękniej?

A póki co- mój artykuł z marcowego numeru.

Warszawska Wola, ul. Karolkowa 49, kościół Św. Klemensa Dworzaka, Zgromadzenie Ojców Redemptorystów oraz Zakon Sióstr Służebniczek Dębickich. Słowa charakteryzujące naszą Świątynię, w której odbywa się tak wiele uroczystości. Miejsce łączące nieznanych sobie ludzi w jedną Wspólnotę.
Szczerze mówiąc, ilekroć przechodziłam jeszcze kilka lat temu obok tego miejsca, nie widziałam w nim niczego szczególnego. Co więcej, starałam się je omijać wielkim łukiem- uważałam je za niegodne mej osoby. Z biegiem czasu, zaczęłam poznawać ludzi będących w parafii, pracujących w niej konsekrowanych.
Pierwszy kontakt- przygotowania do przyjęcia sakramentu bierzmowania- i wtedy właśnie „zostałam złowiona” przez klimat panujący między ludźmi trwającymi w Bogu. Z początku czułam się dziwnie, bo przecież nie tak dawno uważałam się za „alfę i omegę” w kwestiach mojego życia, a Bóg nie był mi potrzebny.
Pierwsze kroki czyniłam w kameralnej Wspólnocie Młodzieżowej, następnie zostałam zaproszona na „tylko jedną” próbę scholi- na Dzień Chorych- dokładnie 2 lata temu. (Moja mała rocznica obecności w scholi). I tak zostało do dzisiaj.
Niewątpliwie świętem naszej parafii jest 15 marca, kiedy to obchodzimy Odpust Parafialny. Kościół wówczas jest pełny nie tylko ludzi, ale również wypieków piekarzy- którzy mają za swego patrona właśnie Św. Klemensa. Można zażartować, że wówczas nasza świątynia jest tak zapełniona, bo to właśnie zapach pieczywa przyciąga nawet najdalszych parafian. Na pewno jest to dzień jedyny w swym rodzaju. Patrzę również przez pryzmat osoby, która uczestniczy w przygotowaniach ubogacenia Liturgii śpiewem. Muszę przyznać, iż posługa, którą czynię wraz z innymi osobami, dostarcza mi wiele radości oraz siły. Zdanie: „Ten, kto śpiewa 2 razy się modli, a ten, kto fałszuje 3”, jest prawdą. Znowu przytoczę własne doświadczenie z przeszłości- pamiętam, gdy zebrałam się w sobie i poszłam pierwszy raz na uroczystość, na której schola pomagała ludowi śpiewać. Sama inaczej podeszłam do śpiewu liturgicznego. Śpiew ubogaca Liturgię, modlimy się wyśpiewując hymny Bogu, nasze usta wymawiają słowa z Biblii, głosimy prawdy naszej WIARY.
Niestety w dzisiejszej dobie unikamy śpiewu, zatracamy się w elektronice, wstydzimy się naszych naturalnych głosów- a przecież to jest Dar Boga. Nic, co dał nam Ojciec, nie jest powodem do wstydu.
Kolejnymi chwilami, gdzie stajemy się naprawdę dużą wspólnotą są: Triduum Paschalne, Rezurekcja oraz Pasterka. Cieszę się, że wtedy widzę tak wielu ludzi należących do tego samego Kościoła, co ja. Cieszy mnie to oraz jednocześnie smuci. Smuci dlatego, że tylko na większe uroczystości wielu z nas przypomina sobie o takiej „instytucji” jaką jest Kościół. Powinniśmy zastanowić się nad tym. Problem jest złożony, ale głęboko wierzę, że jest jak najbardziej do przeforsowania. Musimy tylko chcieć!
Przeskakując na inny aspekt naszej Wspólnoty, chciałam przytoczyć chwilę przekazywania sobie znaku pokoju. Często podchodzimy do siebie zbyt ostrożnie, a znak pokoju, który za czasów Katechumenów był „Pocałunkiem Pokoju” będącym tuż po Modlitwie Wiernych. Bracia ze wspólnoty przekazywali sobie pocałunek, w którym wyrażali miłość do Chrystusa jak i do siebie. Przecież w każdym z nas mieszka Zwycięzca Śmierci. Nie mam na myśli tego, byśmy rzucali się sobie na szyję, lecz abyśmy okazali sobie serdeczność i ciepło- przecież jesteśmy braćmi i siostrami oraz dziećmi Ojca. Jesteśmy rodziną w Chrystusie!
Niepokoi mnie również fakt anonimowości w naszej świątyni. Nie bójmy się angażować w różne przedsięwzięcia! Często padają słowa: „Nie ma ludzi w naszym kościele.” A przecież to nieprawda! Jest nas wielu! Powinniśmy dbać o Miejsce w którym spotykamy się na Eucharystii z Bogiem- Ostoją i Ojcem. Ja ten „rozdział” też „przerabiałam”- tak jak wcześniej napisałam, czułam odpychający chłód. Dlaczego? Bo sama sobie wyrobiłam taka opinię. Nie znałam „Klemensa”, więc wolałam przybrać postawę obronną. Z każdą godziną spędzoną tutaj, czułam ciepło w sercu- choć nie zawsze było lekko i przyjemnie. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas ma inny charakter, przyszedł z innego miejsca, z innego kontekstu, jest na innym etapie, a jednak Ktoś chciał, byśmy TU wszyscy RAZEM mogli się spotkać.
Zachęcam Was do radosnego i odważnego śpiewu Panu, ponieważ wtedy nasze serca krzyczą słowa pełne chwały do Boga. Zwróćmy również uwagę na przekazy mówiące nam, że wyznawcy Jezusa Chrystusa ginęli z pieśnią na ustach. Dodawała ona im odwagi, pełniła właśnie formę modlitwy, przedstawiała esencję naszej wiary. Zapraszam Was również do angażowania się w życie NASZEJ parafii. Zupełnie inaczej wygląda spotkanie chóru w liczbie 10 osób, a inaczej, gdy jest nas 20! Przełamujmy bariery oraz lęki. Tam, gdzie działa Chrystus spotyka nas Miłość wzajemna i Dobroć!

Aleksandra Kozieł