środa, 6 lutego 2008

Nie żyć to nie mieć nic, by powiedzieć!

"Przychodzi czasami do głowy ta myśl, że
można by tak zacząć inaczej żyć..."


Maaaaaaaaaaaaam plaaaaaaaaaaaan!
(Karpacz 2004)

Jeżdżąc po cudnym mieście- jakim jest niewątpliwie
Warszawa, jestem świadkiem wielu ciekawych i
niebywale zatrważających sytuacji. Często czuję, iż
wewnątrz swej osoby przeżywam WELTSCHMERZ.
Tak, ból istnienia. Dotykał bohaterów romantyzmu,
dotyka również mnie. Może mamy coś wspólnego
-niewątpliwie!

Będąc m.in. po drugiej stronie Wisły- w okolicach dworca
Wileńskiego, widzę inną mentalność jednostek ludzkich.
Co więcej, słuchając mimowolnie dywagacji "lasencji i
menów" aż żal mi serce ściska. Czemu oni tacy są? Czemu
wszystko sprowadzają do kolejnej "impry", na której
to jakiś gostek nie zdążył do toalety? Tudzież mają 
"zajawkę" z tego, iż jakaś panna urżnęła się za pomocą
"tylko" 5 "browców".

Kolejną sceną, która doprowadziła mnie do stanu apatii
była rozmowa również dziewczyny z chłopakiem. Rozmawiali
o tym, że właśnie przepili pieniądze na książki tegoż młodego
mężczyzny na studia.

...Zrezygnowałam....

Co mnie najbardziej boli? To, iż dziewczyny naprawdę nie
szanują się. Faceci traktują je jak jakieś "towary", a one nawet
nie zadają sobie trudu pokazania swemu "wielbicielowi" iż ich
wartość nie jest obliczana za pomocą kolejnej torebki od
Wietnamczyka.
Boli mnie również fakt, że (o zgrozo) młodym ludziom nie jest
blisko do szkoły. Po co uczyć się poprawnej polszczyzny? Po
co w ogóle się uczyć?
Dobija mnie sprawa ich płytkiego myślenia. Głębsza refleksja
nie wchodzi w grę. Bo po co?

Oczywiście można orzec, że jestem straszliwą intelektualistką,
panienką, która krzywdzi wszelką społeczność i ocenia wg.
ilorazu inteligencji. A jej miernikiem jest duża ilość przeczytanych
książek i studiowanie na państwowych uczelniach.
Nie, ja staram się nie oceniać. Mnie tylko mrozi takie zachowanie.
Znam ludzi niewykształconych, ale niezwykle wartościowych.
Ich wnętrze jest doprawdy piękne!

Przykre jest to, że młody człowiek nie potrafi wyrazić czegoś
w zdaniu złożonym. Stosuje przy tym różne terminy uznawane
powszechnie za niezbyt ładne.

"-Kto cię tak sprał?
 -Mnie? Nikt mnie nie bił!
 -To skąd masz taki ślad na twarzy?
 -Powiem ci tylko, że uderzył mnie ze 2 razy....
-Yhym
-Ale, ale ja oddałem mu....no z 10 razy!"

Eh, smutne!
__________________________________________________________________

"Jutro idziemy do kina"

Korzystając z niedzieli, włączyłam sobie film o nazwie jak
wyżej. Obejrzałam 2 razy.
Zapamiętałam najlepiej słowa: "Jak skakać, to z
samego szczytu!
"; "Jesteśmy nieśmiertelni!"
Cóż, konwencja filmu zaskoczyła mnie negatywnie.
Były perełki, które zauroczyły mnie. Na pewno postać
Piotra urzekła mnie całkowicie. Jego niewinność, powaga,
 delikatność, a zarazem stanowczość zauroczyły mnie.
Szukałam idei tego przedsięwziecia i pomyślałam, że
producenci chcieli pokazać życie intymne młodych chłopaków
z rocznika witającego ten świat w Niepodległej już Polsce.
Pragnęli pokazać katastrofizm, ich walkę o lepsze dni, których
nie doczekają, jak również ich poszukiwanie miłości, która będzie
dodawała siły na przyszłość. Aby widzieli sens obudzenia się,
w celu walki z wrogiem twarzą w twarz. Choć i tak sądzę, że
mieli bardzo rozbudowany element patriotyzmu w swoich
sercach (tego teraz nam brakuje).
Szkoda, że ukazali mimo wszystko w taki sposób ich "dzień
codzienny", choć zapewne na regularne czytanie poezji nie mieli
czasu w koszarach.
Jako że jam idealistka, zwracam jak zwykle na ten aspekt uwagę.

Może jak obejrzę trzeci raz, odkryję jeszcze coś innego.

___________________________________________________________________

Pochylam się nadal nad Baczyńskim. Zagłębiam się
tym razem w kwestię katastrofizmu. Jestem w trakcie
pisania kolejnej pracy- tym razem dla siebie. Tym razem
tylko do wglądu zaufanym osobom. Tym razem przebijając
poglądy autora książki. Tym razem będąc niepokorną Olą,
która rozumie pojęcia przywoływane przez p. Stabro jako
sprzeczne z ideą wierszy Krzysztofa.

Znów tysiąc pomysłów na przyszłość. Znów plany, plany, plany.
Znów niepokorne myśli. Ale nie niepokoje.

Z tego miejsca chciałam jeszcze raz przesłać podziękowania
za ciepłe słowa od Moniki M. Co do komentarzy- zastanawiam
się, jak napisałam w mejlu.

Dziękuję przyjaciołom i nieprzyjaciołom.
Za inspiracje, cierpienie, uśmiech, chwile słabości,
poczucie beznadziejności, radość, zadane rany,
uszczypliwości, pomoc... I za to, że po prostu są.

W przeciwnym wypadku byłoby nudno.
A ja nie grzebałabym w sobie starego człowieka.


Tyle.