poniedziałek, 17 grudnia 2007

Głos wołającego na pustyni!

"Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu,
dla Niego prostujcie ścieżki!"
                                         (Iz 40,3) 

Głos ten krzyczy we mnie. Już teraz zdaję sobie sprawę z tego,
że w te święta sam Najwyższy narodzi się we mnie. Musiałam
poczekać troszkę, by dostrzec tę prawdę. Cierpliwość i pokora
były ćwiczone przez Niego we mnie od jakiegoś czasu. Ciężko
było. Wyszło mi na dobre. On przecież patrzy głębiej niż my,
mimo pozoru spraw. Dość ciekawe, bo na przedostatniej
Eucharystii miałam te same myśli. W nieco innym kontekście,
w innym sposobie patrzenia na moje życie. Muszę 
przygotować swoje serce na przyjście Pana. 
To jest droga do mojego wnętrza. Wyzbyć się słabości, bym 
nie zastała Go w upadku grzechu.
Dziś się odrodziło na nowo i to jest najważniejsze.

W dniu wczorajszym zostałam zapytana: Olu, czy
Bóg jest najważniejszy w twoim życiu? Czy ty myślisz
czasem o sobie?
Pytanie kapkę mnie zatkało. Jak to czy ja myślę o
sobie? Że niby się wyrzekam siebie dla Boga?
Nie wiedziałam jak potraktować to pytanie na początku.
Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: jest Najważniejszy,
bo jeśli On nie będzie na pierwszym miejscu, moje życie będzie
wywrócone do góry nogami, nie znajdę szczęscia. Doświadczyłam
tego wielokrotnie, dlatego tak bardzo chcę znów być blisko Niego.
Nie musiałam długo czekać. Już dziś poczułam siłę, której
potrzebowałam. Dziś w koncu odczułam, że równo za tydzień będę z
bliskimi przy wieczerzy wigilijnej- znów przeczytamy fragment
z Pisma, znów podzielimy się opłatkiem, znów będziemy
śpiewali kolędy! A później pójdę na Pasterkę, by móc
radować się z tego, że Bóg narodził się nas na nowo!
Czyż nie piękne? Szczęśliwy ten, kto potrafi zrozumieć
tę radosną nowinę.

Często spotykam się z określeniem, że najpiękniejszym momentem w
Kościele jest okres bożonarodzeniowy, gdy śpiewamy na Mszach
kolędy, karp jeszcze znajduje się niedojedzony w lodówce,
jesteśmy jeszcze pod wrażeniem prezentów(bo one są przeciez dla w 
miarę dorosłych ludzi najważniejszy). Czy rzeczywiście
tak jest? Nie zgodziłabym się. Owszem, czas narodzenia Pańskiego
jest cudowny, ale każdy okres w Kościele jest jedyny w swoim
rodzaju i nie ma co porównywać. Choć największe przeżycie
(od niedawna) dostarcza mi Zmartwychwstanie Pana.
O tyle cieszę się, że dorosłam do tego wniosku, bo oznacza to,
że zaczynam rozumieć istotę mej wiary.