wtorek, 1 września 2009

Artykuł - Czerwiec 2009

O mądrym odpoczynku słów kilka

Czerwiec, promienie słoneczne otaczają niemal każdą materię istniejącą na ziemi, lekki podmuch wiatru przegania pyłki kwitnących roślin, coraz dłuższe dni zachęcają do spacerów. Aura nie ułatwia nam mobilizacji do nauki. Czerwiec nadszedł, Szanowni Państwo!

Dla niektórych te dni przywołują na myśl zbliżającą się przerwę w nauce na 2 miesiące, dla innych na 3. Jeszcze inni muszą zadowolić się dwutygodniowym urlopem, aby móc zregenerować siły na następne miesiące wytężonej pracy.

Formę tytułu artykułu można porównać z dziełami Ojców Kościoła, jednak nie pokuszę się na nauczycielski charakter przedstawienia owej materii. Dlaczego? Ponieważ nie moim zadaniem jest prawić wszelakiego rodzaju morały, ale zwrócić uwagę na często pomijane aspekty występujące w dzisiejszej kulturze.

Spoglądając na oferty wycieczek, zwracamy uwagę na ilość gwiazdek oceniających hotel, w którym będziemy stacjonować; sposób podawania posiłków; dostęp do basenu; temperaturę powietrza i wody w danym obszarze. A czy zwracamy uwagę na materię czysto duchową – niedostrzegalną przez nasze oczy, a mianowicie: źródła kultury występującej w danym miejscu? Czy chcemy pochylić się nad aspektem ‘inności’ rejonu? Czy jesteśmy otwarci na ową kulturę?

Czasem należy schować w kieszeń szkiełko i oko, a pochylić się w nad wspomnianym zagadnieniem nieco ‘irracjonalnie’ w mniemaniu wyznawców oświecenia.

Podróże kształcą, rozszerzają horyzonty, rozluźniają człowieka, którego spięcie blokuje przez cały rok. Często jednak nie zadajemy sobie pytań o źródło pochodzenia kultury, zadowalamy się jedynie wieloma rodzajami kompendiów, dzięki któremu mamy wrażenie szerokiej wiedzy o danym miejscu – nic bardziej mylnego. (Znów) Dlaczego? Ponieważ nie odwołujemy się do serca, a jedynie spoglądamy w sposób leniwy na kulturę, która została poddana często homogenizacji upraszczającej. Sama homogenizacja oznacza tyle, co uproszczenie, ujednolicenie. Jest to ewidentny twór kultury masowej. Drugi człon wspomnianej nazwy oznacza wyrugowanie z odmętów kultury wszelkich trudniejszych elementów.

Nie twierdzę, że wszelkiego rodzaju wyjazdy i przewodniki są złe, zaznaczam jedynie potrzebę sięgania do rdzenia zagadnienia z którego wypływa konkretne zachowanie charakterystyczne dla danego kręgu kulturowego. Owy brak podążania do korzeni przejawia się w każdej dziedzinie życia. Chodzi mi o to, abyśmy nie kierowali się istniejącymi modami w danym sezonie. Chodzi o świadome zdecydowanie i odpowiedzenie na pytanie: Czemu akurat to miejsce?

Wracając jednak do samego zagadnienia wakacji i wypoczynku, nie wzywam do pisania prac naukowych na temat miejsc, które zwiedzaliśmy, wzywam natomiast do spojrzenia swoją, konkretną osobą. Nie ganiajmy z prędkością ponaddźwiękową od jednego miejsca do drugiego, nie twórzmy listy obowiązkowych miejsc, a zasmakujmy niepowtarzalnego smaku powietrza.

Dlatego też zachęcam gorąco i szczerze do tego, by w czasie urlopu nie „wyłączać” mózgu. Zapraszam do zastanowienia się nad swoim życiem, sensem owej wędrówki, pięknem miłości, która każdego z nas dotyka. W ciągu roku jesteśmy tak bardzo zaganiani, że zapominamy o codziennym uśmiechu na widok małego dziecka, czy zachwycie nad pięknem zachodu słońca. Urlop daje nam możliwość poukładania naszego jestestwa. Możemy swobodnie wyjść z garniturów, zapomnieć o problemach związanych z terminowym oddaniem projektu szefowi. Jest to czas odpoczynku fizycznego i relaksu duchowego, co wiąże się z jego rozwojem. Wszak człowiek jest tą jedyną, niepowtarzalną, piękną istotą, która potrafi siebie udoskonalać i przemieniać. Życzę, byśmy w te wakacje po prostu zaczęli żyć!

-Aleksandra Kozieł