czwartek, 28 sierpnia 2008

Groźba Lao Che

'Groźba', Jan Romocki "Bonaventura"

My, co żyjemy byle jak,
my, którym się nie szczęści,
z radością powitamy znak,
znak zaciśniętej pięści.

My ludzkie bydło, ludzki gnój,
z suteren i poddaszy,
my także chcemy herb mieć swój,
na zgubę wrogom naszym.

Dłoń nabiegnietą siecią żył,
gorącą od purpury,
chcemy zacisnąć z wszystkich sił,
i straszną wznieść do góry...



sobota, 16 sierpnia 2008

Shape of my heart



Utwór z filmu, którego miałam okazję obejrzeć około 10 lat temu. Po jakże trudnych operacjach matematycznych, można obliczyć, że miałam 10 lat. Tak, chyba za mało jak na film pt.: "Leon Zawodowiec". Oglądałam z Bratem późną porą, gdy Rodzice już spali. Całkowita konspiracja rodzeństwa. Wtedy też po raz pierwszy popłakałam się na filmie. Mam na myśli ostatnią scenę. Zapewne nie nowość dla wielu, dla mnie jednak tak. Dlaczego? Ponieważ rzadko kiedy wzrusza mnie fabuła filmu. Och, taka zimna ryba.
Dlatego też punkt dla reżysera "Leona...".

Przypadkiem usłyszałam dziś tę piosenkę w radiu. Czym prędzej przypomniał mi się obraz z roku 2005. Koncert Stinga w Warszawie. Byłam tam z mą koleżanką M. oraz z mym kolegą M.. Chwile naprawdę piękne. Jeśli dobrze pamiętam, był to 24 września A.D. 2005.