niedziela, 30 marca 2008

Tułam się...Tak jak On...Tak jak On...

Kosmos pająka zdmuchnięty przez dziewczynkę...

ECHO...ECHO!

A teraz wytęż wzrok i przysięgnij, że mnie znajdziesz...



...............................................................................................................................................................................


Mister Budzyński, jesteś Pan świetny.

niedziela, 23 marca 2008

Ola-filozofka!

Kolejny artykuł...

„Zmartwychwstał Pan i żyje dziś, blaskiem jaśnieje noc! Nie umrę, nie, lecz będę żył, Bóg okazał Swą moc!” Tak! Nasz Zbawiciel połamał jarzmo śmierci! Dziś radujemy się wszyscy, ponieważ Jezus Chrystus z martwych powstał, by pokazać, iż jest Bogiem, który przyszedł zbawić każdego z nas. Ten, który trzyma każdego z nas za rękę, byśmy nie osunęli się w Szeol, Ten, który wydobywa każdego z nas z dołu śmierci, woła do nas, abyśmy zaufali tylko Jemu.
Wielka Noc, Noc pełna radości i wiary. Jesteśmy pewni, że Chrystus naprawdę zmartwychwstał!
Powróćmy jednak do kart Starego Testamentu. Pascha (hebr. פסח - Pesach, 'przejście') jest świętem żydowskim obchodzonym na pamiątkę wyzwolenia Żydów z niewoli egipskiej. Cofnę się na chwil kilka do czasów niewoli, by przypomnieć to zagadnienie. Gdy faraon nie zgadzał się na uwolnienie Hebrajczyków, Bóg zesłał na Egipt Dziesięć Plag. Ostatnia z nich była najcięższa: śmierć każdego pierworodnego w całym Egipcie. Poprzedniego dnia Mojżesz nakazał Izraelitom, aby pokropili framugi drzwi krwią baranka. W nocy Anioł Śmierci przechodził przez ziemię egipską uśmiercając pierworodnych. Gdy widział krew, wiedział, że dom zamieszkiwany jest przez Izraelitów i pomijał ten dom. Tuż po rozpoczęciu dziesiątej plagi, faraon zgodził się, by Izraelici opuścili Egipt. Uczynili to w takim pośpiechu, że ciasto, które przygotowywali na chleb, nie miało czasu, aby urosnąć. Wyszli więc w tę noc z Egiptu z ciastem niegotowym, z którego można było zrobić tylko cienki placek – macę. W Pesach– święto upamiętniające cudowne uwolnienie Izraelitów z niewoli egipskiej – było ofiarowanie jagnięcia. W trakcie uczty wspominano wielkie przejście i na znak pamiątki oraz solidarności z przodkami, którzy wybrali postną macę, a nie chleb, do którego mieli dostęp w niewoli egipskiej, spożywali właśnie macę w trakcie wieczerzy. Chleb jest również zanegowaniem kultu śmierci: proces działania drożdży jest przecież procesem rozkładu martwej substancji organicznej, a śmierć była obsesją kultury egipskiej.
Po nakreśleniu minionych wydarzeń, pragnę powrócić do dalszego rozważania aktualnej chwili.
Sama Liturgia Wigilii Paschalnej- czyli Liturgia Światła- odbywała się po zmierzchu w sobotę, a kończyła przed świtem niedzieli. Kapłan święci ogień, od którego podpala się Paschał. Ogień z Paschału niesionego przez kapłana jest symbolem Jezusa Chrystusa, który rozprasza mroki pełne niepokoju. Skierujmy swoją uwagę na krótką chwilę do samego symbolu światła- od najmłodszych lat kojarzy nam się z bezpieczeństwem i dobrem. Oświetla to, czego nie widzimy, dzięki czemu nic nie kryje się przed naszym wzrokiem. Radosna Światłości, Prawdziwa Jedyna Mądrości! Tą Mądrością jest Jezus Chrystus, do którego krzyczmy: Światło, prowadź mnie! Tego dnia również jest śpiewany „Exultet”- pieśń pochwalna. „Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, oświecona jasnością Króla wieków!” Te słowa nie wymagają żadnego komentarza.
W tym dniu dokonuje się Sakrament Chrztu Świętego. Katechumeni po długich przygotowaniach, zostali zanurzeni w wodach chrztu, dzięki czemu zostali oczyszczeni z grzechów i od tej chwili mieli udział w zwycięskim powstaniu Jezusa. Pamiętajmy, że przez Swoją śmierć zniweczył naszą śmierć i zmartwychwstając przywrócił nam ŻYCIE.
Chrzest powoduje obmycie ze śmierci, czyli z grzechów, przez które upadamy każdego dnia. Chwila obmycia, równoczesnego zanurzenia się w Śmierci Jezusa, jest momentem uwolnienia się od dotychczasowych upadków.
Rezurekcja- czyli poranna Msza z procesją, która przez bicie dzwonów ogłasza wielką radość, wprowadza nas w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Na nowo cieszymy się z triumfu Życia nad śmiercią.
Niegdyś Liturgia Paschalna miała początek w sobotni wieczór- Wigilia Liturgii Paschalnej, a kończyła (tak jak wcześniej wspomniałam) w niedzielny poranek przynosząc radość ze Zmartwychwstania. W obecnej dobie dzieli się całą uroczystość na 2 części. Zupełnie niepotrzebnie, ponieważ tylko wtedy, gdy uczestniczymy w całości, możemy rzeczywiście przeżywać każdą chwilę krok po kroku.
Pomimo niuansów, które napotykamy wraz z ciągłą zmianą świata, pamiętajmy, że: „Zła nie będzie już! Powiedzcie to ubogim, grzesznikom- nie lękaj się! Dzisiaj Pan wyciąga Swoją rękę. Dzisiaj Pan otwiera tobie drogę. Krzykną z radości języki niemych, otworzą się dziś oczy ślepych!”
To jest chwila dla Ciebie i dla mnie, abyśmy potrafili prawdziwie cieszyć się z naszego życia wiecznego. On udowodnił, że nie umrzemy, ale żyć będziemy w wiecznej chwale Boga Ojca!
On również przez z martwych powstanie mówi nam, abyśmy nie pokładali ufności z książętach, ponieważ na nich zawodzimy się, a cierpienie rozrywające nas od środka powoduje tylko niechęć do następnego poranka w czasie którego musimy zmierzyć się z dalszym bólem. On podtrzymuje nas, gdy jesteśmy popychani przez dziki tłum.
W Nowym Testamencie teksty nawołują nas do oczekiwania i spełniania napomnień Jezusa Chrystusa. Mówi On w ostatnim rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza: „A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.” Nie jesteśmy sami, dlatego też miejmy odwagę w podążaniu za Jezusem, który zgładza wszelką nieprawość.
Głośmy w mocą: „Zwycięstwo pochłonęło śmierć, więc i my zwyciężamy, bo Zmartwychwstał nasz Pan! Radujmy się bracia!”

Aleksandra Kozieł




I jeszcze słów kilka...

„On przez Swoją śmierć zniweczył śmierć naszą i Zmartwychwstając, przywrócił nam życie!"

Esencja naszej wiary- Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał, Alleluja!
Życzę siły i wytrwałości w drodze przez życie, z pieśnią na ustach, wychwalającą dzieła Pańskie. Życzę również, aby chwile spędzone w tym Wielkim Tygodniu spowodowały, że każdy z nas zatrzyma się i zastanowi nad wielkim Darem, jakim jest niewątpliwie Życie Wieczne. Pamiętajmy, że On jest Światłem, On prowadzi przez świat bezpiecznie i z troską o każdego z nas. Pokładajmy w Panu ufność, ufajmy Jego Słowu. Popchnięty człowiek zawsze znajdzie oparcie w Panu, który jest Ostoją i Ojcem.

„Zbudź się, o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje Ci Chrystus." (Ef. 5,14) - Ślę życzenia powstania z dołu śmierci, bólu, cierpienia, ale nie samemu- to On pomoże Ci powstać.

sobota, 15 marca 2008

Coś tam i artykuł

2Tm2,3 "Dementi" i  Lao Che "Gospel" non stop.

"Powróć, duszo moja, do swego pokoju..."

"Nad rzekami Babilonbu usiedliśmy, aby płakać, wspominając 
zawsze Ciebie, Jeruzlaem, Jeruzelm!
Ja miałbym śpiewać pieśń Pana w obcej ziemi, jeśli bym o Tobie zapomniał, niech uschnie moja ręka!"

Ostatni mega egzamin zaliczony na bdb!
Może polubię Historię Sztuki...

Za tydzień Liturgii Światła... W sobotnią noc będziemy świętować Paschę...
Za tydzień będziemy krzyczeć: Zmartwychwstał Pan!

Jutro koncerrrrto! Akustyczny Tymoteusz- może być piękniej?

A póki co- mój artykuł z marcowego numeru.

Warszawska Wola, ul. Karolkowa 49, kościół Św. Klemensa Dworzaka, Zgromadzenie Ojców Redemptorystów oraz Zakon Sióstr Służebniczek Dębickich. Słowa charakteryzujące naszą Świątynię, w której odbywa się tak wiele uroczystości. Miejsce łączące nieznanych sobie ludzi w jedną Wspólnotę.
Szczerze mówiąc, ilekroć przechodziłam jeszcze kilka lat temu obok tego miejsca, nie widziałam w nim niczego szczególnego. Co więcej, starałam się je omijać wielkim łukiem- uważałam je za niegodne mej osoby. Z biegiem czasu, zaczęłam poznawać ludzi będących w parafii, pracujących w niej konsekrowanych.
Pierwszy kontakt- przygotowania do przyjęcia sakramentu bierzmowania- i wtedy właśnie „zostałam złowiona” przez klimat panujący między ludźmi trwającymi w Bogu. Z początku czułam się dziwnie, bo przecież nie tak dawno uważałam się za „alfę i omegę” w kwestiach mojego życia, a Bóg nie był mi potrzebny.
Pierwsze kroki czyniłam w kameralnej Wspólnocie Młodzieżowej, następnie zostałam zaproszona na „tylko jedną” próbę scholi- na Dzień Chorych- dokładnie 2 lata temu. (Moja mała rocznica obecności w scholi). I tak zostało do dzisiaj.
Niewątpliwie świętem naszej parafii jest 15 marca, kiedy to obchodzimy Odpust Parafialny. Kościół wówczas jest pełny nie tylko ludzi, ale również wypieków piekarzy- którzy mają za swego patrona właśnie Św. Klemensa. Można zażartować, że wówczas nasza świątynia jest tak zapełniona, bo to właśnie zapach pieczywa przyciąga nawet najdalszych parafian. Na pewno jest to dzień jedyny w swym rodzaju. Patrzę również przez pryzmat osoby, która uczestniczy w przygotowaniach ubogacenia Liturgii śpiewem. Muszę przyznać, iż posługa, którą czynię wraz z innymi osobami, dostarcza mi wiele radości oraz siły. Zdanie: „Ten, kto śpiewa 2 razy się modli, a ten, kto fałszuje 3”, jest prawdą. Znowu przytoczę własne doświadczenie z przeszłości- pamiętam, gdy zebrałam się w sobie i poszłam pierwszy raz na uroczystość, na której schola pomagała ludowi śpiewać. Sama inaczej podeszłam do śpiewu liturgicznego. Śpiew ubogaca Liturgię, modlimy się wyśpiewując hymny Bogu, nasze usta wymawiają słowa z Biblii, głosimy prawdy naszej WIARY.
Niestety w dzisiejszej dobie unikamy śpiewu, zatracamy się w elektronice, wstydzimy się naszych naturalnych głosów- a przecież to jest Dar Boga. Nic, co dał nam Ojciec, nie jest powodem do wstydu.
Kolejnymi chwilami, gdzie stajemy się naprawdę dużą wspólnotą są: Triduum Paschalne, Rezurekcja oraz Pasterka. Cieszę się, że wtedy widzę tak wielu ludzi należących do tego samego Kościoła, co ja. Cieszy mnie to oraz jednocześnie smuci. Smuci dlatego, że tylko na większe uroczystości wielu z nas przypomina sobie o takiej „instytucji” jaką jest Kościół. Powinniśmy zastanowić się nad tym. Problem jest złożony, ale głęboko wierzę, że jest jak najbardziej do przeforsowania. Musimy tylko chcieć!
Przeskakując na inny aspekt naszej Wspólnoty, chciałam przytoczyć chwilę przekazywania sobie znaku pokoju. Często podchodzimy do siebie zbyt ostrożnie, a znak pokoju, który za czasów Katechumenów był „Pocałunkiem Pokoju” będącym tuż po Modlitwie Wiernych. Bracia ze wspólnoty przekazywali sobie pocałunek, w którym wyrażali miłość do Chrystusa jak i do siebie. Przecież w każdym z nas mieszka Zwycięzca Śmierci. Nie mam na myśli tego, byśmy rzucali się sobie na szyję, lecz abyśmy okazali sobie serdeczność i ciepło- przecież jesteśmy braćmi i siostrami oraz dziećmi Ojca. Jesteśmy rodziną w Chrystusie!
Niepokoi mnie również fakt anonimowości w naszej świątyni. Nie bójmy się angażować w różne przedsięwzięcia! Często padają słowa: „Nie ma ludzi w naszym kościele.” A przecież to nieprawda! Jest nas wielu! Powinniśmy dbać o Miejsce w którym spotykamy się na Eucharystii z Bogiem- Ostoją i Ojcem. Ja ten „rozdział” też „przerabiałam”- tak jak wcześniej napisałam, czułam odpychający chłód. Dlaczego? Bo sama sobie wyrobiłam taka opinię. Nie znałam „Klemensa”, więc wolałam przybrać postawę obronną. Z każdą godziną spędzoną tutaj, czułam ciepło w sercu- choć nie zawsze było lekko i przyjemnie. Pamiętajmy jednak, że każdy z nas ma inny charakter, przyszedł z innego miejsca, z innego kontekstu, jest na innym etapie, a jednak Ktoś chciał, byśmy TU wszyscy RAZEM mogli się spotkać.
Zachęcam Was do radosnego i odważnego śpiewu Panu, ponieważ wtedy nasze serca krzyczą słowa pełne chwały do Boga. Zwróćmy również uwagę na przekazy mówiące nam, że wyznawcy Jezusa Chrystusa ginęli z pieśnią na ustach. Dodawała ona im odwagi, pełniła właśnie formę modlitwy, przedstawiała esencję naszej wiary. Zapraszam Was również do angażowania się w życie NASZEJ parafii. Zupełnie inaczej wygląda spotkanie chóru w liczbie 10 osób, a inaczej, gdy jest nas 20! Przełamujmy bariery oraz lęki. Tam, gdzie działa Chrystus spotyka nas Miłość wzajemna i Dobroć!

Aleksandra Kozieł